Potrzebuję dziś poezji, niechaj płynie.
Płyń serce, póki to nie zginie.
Złamany okruch, skropiony ciszą
Wokół uśmiechów, które nie usłyszą.
Małej tragedii, zniszczenia świata
Złamania ducha, zgubienie lata.
To tylko chwil kilka, czasem spojrzenie,
żadnych powodów, czyste upojenie.
Chwil kilka raptem, ulotne spojrzenie,
więc czemu świat ginie i skąd te cienie?
Czemu tłumaczyć znów sercu co w winie,
że to nie świat umiera, że to ono ginie.
Że świat dalej kroczy, ma swe zwyczaje
I że ono musi – życie nie ustaje.
Coś umrzeć musi, by móc ocaleć,
Coś trzeba zdusić, by nie oszaleć.
Niech uschnie okruch, co trzyma w mierzei
A serce niech wciąż bije, niech żyje… dla nadziei…
Michał Podbielski