Wywiad z autorem serii „Wojny żywiołów”

Poniżej wywiad, czy seria pytań zadana mi (Michał Podbielski) przez jednego z członków forum Anduina, o pseudonimie Brat. Dla tych, którzy tam nie należą, a są ciekawi, pozwoliłem sobie zamieścić go również i tutaj. Jednocześnie oddaję honory i jako źródło podaję forum Anduina.pl

1. Jaka jest geneza powstania pomysłu na opowieść zawartą w twojej książce?
Uwielbiam tworzyć 🙂 Tworzę cały czas. Tworzę kod, aplikacje (jestem informatykiem), tworzę slajdy do szkoleń (jestem trenerem), napisałem już jedną książkę. Tyle, że ta poprzednia to właściwie podręcznik z rozwoju osobistego (jak dokonać w sobie wewnętrznych zmian). Chciałem coś ambitniejszego, chciałem coś własnego. Erikson zachwycił mnie tym, że nie stworzył kolejnego świata z elfami krasnoludami i tak dalej. Doszedłem do wniosku, że jeśli napiszę swoje fantasy, a było to moje marzenie, to też stworzę swój świat. Własne rasy, mechanikę magii, historię antyczną i najnowszą. Siadłem kiedyś i zacząłem wymyślać. Był nawet pomysł, żeby akcja wszystkiego działa się całkowicie pod wodą (ale nie mała syrenka ;)) – odrzuciłem go, uznając, że nie będzie można się identyfikować z żadną z postaci, a przynajmniej będzie to ograniczone. Zaprojektowałem główne postacie (i tak wymknęły mi się z rąk i same się często pozmieniały – takie to niewdzięczne maleństwa :P), obmyśliłem mechanikę magii… Nigdzie, nigdy nie przeczytałem żadnego sensownego wyjaśnienia dlaczego magowie się męczą, czemu nie sieją bez przerwy na lewo i prawo. Tak, są światy, gdzie potrzebne są składniki i te się wyczerpują, ale tam gdzie nie było składników, brakowało dla mnie tego elementu. W swojej mechanice na to zwróciłem szczególną uwagę – stworzyłem „fizykę magii” 😉 Zrobiłem ogólny zarys historii, napisałem prolog i potem na długo skończyło to w przysłowiowej szufladzie. Potem przyszedł kryzys – jako trener miałem masę wolnego czasu (ciągle mam, ale wtedy to już było do przesady), przysiadłem i zacząłem tworzyć…
Jest jeszcze coś, ale to zostawię dla siebie 🙂
2. Pytanie, które zastanawia mnie podczas czytania każdej książki a mianowicie czy zawarłeś w swojej powieści alegorię oraz elementy wiążące się ze światem rzeczywistym, w którym żyje każdy z nas, czy też świat przedstawiony w powieści jest odrębny uniwersum, które żyje swoim własnym życiem i jest pozbawione jakichkolwiek odniesień do świata rzeczywistego ( podobnie jak Tolkien, który utwierdzał wszystkich w przekonaniu, że jego powieści nie zawierają w sobie żadnych ukrytych przesłanek ani alegorii mimo iż wielu mogłoby z czystym sumieniem nadać takowe cechy wielu elementom powieści ).
Nie odpowiem na to pytanie. Ani tak, ani nie. Zarówno tak, jak i nie, zdradzały by potencjalne elementy fabuły. Musisz dowiedzieć się tego sam, a przynajmniej nie ode mnie 🙂
3. Pytanie niemal podobne do powyższego : Jaki wpływ na twoją książkę miało życie osobiste i codzienna egzystencja? Czy w książce pojawiają się elementy, które chciałeś zachować, i które jednocześnie mają wyraz sentymentalny w życiu osobistym? ( Podobnie jak zrobił Lewis stawiając wieczny pomnik wielu przyjaciołom i rodzinie, których przedstawił pod postacią choćby zwierząt ).
Inspiracje. Po prostu inspiracje. Czasami widoczne, jak na przykład wychodzę z kina i wiem, że muszę teraz pisać, bo zaraz mnie rozerwie. Właściwie pół filmu już nie pamiętam, bo w głowie ciągle przewijały się dialogi i sceny, które zaraz powstaną. Czasami, sam nie mam pojęcia co, jak i skąd się wzięło, bo przecież miało być inaczej (postacie żyją własnym życiem), ale podejrzewam, że to wpływ kogoś, czegoś, jakiejś rozmowy. Jak wziąłem się za pisanie, to specjalnie odstawiłem nawet czytanie, żeby nie być pod świeżym wpływem innych autorów. Mam za sobą dziesiątki książek fantasy, niemniej od 3 lat poszczę. To moje wyrzeczenie. Poświęcenie na jakie zgodziłem się, aby zachować wewnętrzną spójność przy tworzeniu.
Niemniej jesteśmy złożonymi jednostkami, żyjącymi w społeczeństwie – oczywiście, że życie w widoczny, czy ukryty sposób, musi wpływać na to co powstaje. Żadna postać nie reprezentuje prawdziwych ludzi, choć niektóre mogły przybrać ich cechy.
4. Jak odnosisz się do przemocy i zła w swojej książce? Jakie uczucia towarzyszyły Ci podczas dokonywania decyzji odebrania komuś życia lub jego zachowanie z jakiegoś powodu? Czy utożsamiałeś się z wymyślonymi postaciami na tyle by dopuścić do siebie wielodniowe zastanawianie się nad losem danej postaci ( życie lub śmierć ).
Tak jak chciałbym, aby odnosili się inni – krzywię się. To samo dotyczy heroizmu i dobra w mojej książce, odnoszę się do nich tak jak chciałbym, aby odnosili się inni – czuję wzruszenie, uniesienie, czasem rozpacz.
Co do samego odbierania i zachowywania życia… Tutaj już nie jest tak prosto, bo moje postacie, często utrudniają mi sprawę, walcząc ze swoim losem i o ile są tylko w mocy to wykorzystują swoje instynkty samozachowawcze. Niestety ja czasem muszę przycisnąć kogoś do muru… I tak różnie bywa. Nie chcę zdradzać fabuły, ale kiedyś może w jakimś wątku oznaczonym jako spoiler, będę mógł zdradzić kilka szczegółów odnośnie postaci, które najbardziej zboczyły z wyznaczonej im ścieżki. Na marginesie, to jest zabójczo niesamowita przygoda – ja to piszę, a mnie to zaskakuje 😉
Nigdy nie zastanawiałem się przez wiele dni. Ogólny plan powstał dużo wcześniej i nie było jeszcze z kim się utożsamiać. To wszystko były wtedy tylko cegiełki (modeluję swój świat w UML – takie zboczenie zawodowe – w końcu jestem informatykiem i trenerem UML). Chociaż mimo tego, że wiedziałem co się stanie to często nie miałem najmniejszego pojęcia jak do tego dojdzie. I tutaj już wkraczały moje postacie, które w przypadku tych pierwszo i drugoplanowych miały często określone to, do kiedy muszą przetrwać, aby zachować historię. Niemniej raz one nie ułatwiały mi tego, a dwa wiele działo się jeszcze dookoła i po prostu jak ktoś miał pecha znaleźć się nie tam gdzie trzeba, to wszystko już pozostawało w jego rękach, względnie przyjaciół. Trupy padają, to prawda. Czasem zamierzenie dla akcji, czasem dla dramaturgii i emocji, czasem żeby pokazać tamtejszą krwawą rzeczywistość, a czasem ktoś ma pecha. Niemniej czasami… czasami jest wręcz na odwrót. Tutaj przyznam się, że w pewnym momencie polubiłem jedną z postaci, która nagminnie nie dawała się wykończyć 😉 Ba! Co więcej ona odwdzięczyła się za to i rozwiązała jeden z moich problemów. Jak pisałem – jeśli chodzi o główną fabułę, to wiem co będzie, ale nie zawsze wiem jak do tego dojdzie.
Podsumowując – to jest bardziej dynamiczne, niż efekt wielodniowych przemyśleń nad każdym wątkiem. Takie przemyślenia były dużo wcześniej, kiedy projektowałem świat i historię, ale wtedy postacie były tylko pudełkami z przypisanymi im cechami. Dopiero kiedy zacząłem pisać to wszystko ożyło. Są postacie 3cio planowe, które same wybiły się na pierwszy plan. Są postacie pierwszoplanowe, które umknęły gdzieś w cień, czy przedstawiają sobą zupełnie coś innego niż zamierzałem.
Tak więc proszę nie winić mnie jako kata 😉
5. Jaki był ogólny cel napisania powieści fantasy? ( Pasja, zachowanie osób lub wydarzeń w pamięci na wiele pokoleń, zabawa itd itp)
Pasja jest tutaj najlepszym określeniem. Jak już wspomniałem wcześniej uwielbiam tworzyć. Uwielbiam też fantasy i jednym z marzeń było napisanie własnej. Niekoniecznie wydanie, ale napisanie. Za to jak już powstała, a napisałem 2 części naraz (potem okazało się, że trzeba podzielić bo za duże), to szkoda było nie spróbować chociaż pokazać tego światu.
Zabawą okazało się to w trakcie – wręcz fenomenalną przygodą, niemniej kiedy powstawał zarys nie mogłem tego wiedzieć, więc mimo że teraz bawię się przy tym świetnie, to zabawa nie była celem.
Przy okazji, jak już wspomniałem, mam dużo wolnego czasu. „Wojny żywiołów” stały się moim kilkuletnim projektem na zapełnienie go. Wiem, że wielu chciałoby mieć więcej czasu. Ja powiem coś – za dużo wolnego doprowadza do szaleństwa 😉 Za dużo czasu, za dużo myślenia, za dużo historii w głowie, a nawet emocji. W końcu siadłem i wyrzuciłem to z siebie 😉
Pamięć na wiele pokoleń – absolutnie nie. Wyznaję dewizę: „martwi nie czują żalu”. Martwi nic nie czują. Jakiekolwiek działania mające na celu zachowanie swojego nazwiska w przyszłości, uważam za marnowanie teraźniejszości. Przecież ja po śmierci i tak nic nie będę z tego miał, ani nawet wiedział, co się dzieje. Można pracować dla przyszłych pokoleń i spełniać się w ten sposób – to nawet szczytne. Ale tracić teraźniejszość i własne życie, żeby tylko ktoś w przyszłości niby mógł zapamiętać… A na cholerę?
6. Jaka jest twoja rada dla tych, którzy zamierzają pójść w stronę jaką ty poszedłeś i również poszukać swych szans w napisaniu powieści fantasy?
Rada. Nawet kilka. Stwórz zarys – tak jakbyś planował podróż. Skąd, dokąd i co po drodze. Zaprojektuj główne zwroty akcji, postacie, motywacje. Nie przywiązuj się do szczegółów przy planowaniu – te same powstaną i jak będzie dobrze, to Cię zaskoczą 🙂 Nie musisz planować każdego przejazdu, skąd dokąd, o której, jakim środkiem i za ile. Wiesz jakie są główne punkty podroży, a reszta jak na urlopie – jakby co, to potem coś się wymyśli, będziemy improwizować. Nie kłóć się z postaciami. Jak nie zgadzają się na to co chcesz, to sięgaj po boską rękę i niech same wracają na swoją drogę, w taki czy inny sposób (bądź ostatecznie wcale) – będą bogatsze, nabiorą własnych cech, motywacji i doświadczeń.
Pewnie można by więcej, ale myślę, że to jest najważniejsze. Oczywiście można się nie zgodzić 🙂
7. Czy twoja powieść niesie za sobą jaką puentę lub pouczenie czy też jest jedynie zwykłą opowieścią, która ma zadowolić jedynie podniebienia łaknących literatury z tego gatunku?
Nie powiem ani tak ani nie, bo to mogłoby zdradzać potencjalne części fabuły 🙂 Trzeba to odkryć samemu, choć szansa na to będzie dopiero za 5 lat, jak seria się skończy (o ile nie zrobię sobie roku wolnego w pisaniu). 3 części już napisane, 3 jeszcze do napisania. W pierwszym kwartale przyszłego roku wyjdzie druga część i tak co roku kolejna.
8. Jacy autorzy stanowią dla pana inspiracje?
Swego czasu przemieliłem dziesiątki książek fantasy, niemniej oderwałem się od wszelkich innych autorów, kiedy zacząłem pisać – po prostu przestałem czytać (poszczę 3ci rok). Świat budowałem własny, wręcz z zamiarem tego, żeby nie powielać. Niemniej nie ma co ukrywać, że ideą całkowicie nowego świata, bez używania tych wszystkich objechanych ras, zaraził mnie Steven Erikson.
9. Czy edukował się pan w kierunku pisarstwa?
Nie. Chyba, żeby liczyć język polski w podstawówce i średniej 😉
10. Jak wygląda pana warsztat pracy. Czy skłania się bardziej ku samotnym przesiadywaniom przed biurkiem i plikiem kartek, które czekają aż atrament je wypełni czy też może bardziej preferuje pan pisanie w różnych miejscach począwszy od kawiarni, ławki w parku itp?
Wszystko mam zaprojektowane w UML – języku do modelowania. Na diagramach, ładnie i przejrzyście, uporządkowane i pokatalogowane. W tym często modeluje się aplikacje, czy procesy biznesowe, ale prawda jest taka, że można zamodelować w UML dowolną rzeczywistość – w tym fikcyjną. Choć ci najlepsi w modelowaniu wiedzą, że każda rzeczywistość jest fikcyjna 😉 A jednocześnie realna, bo każdy po prostu ma swoją własną.
Kilka razy próbowałem wyjść na dwór z lapem, w dobrą pogodę, ale słońce nie pozwala pracować. Więc po prostu zamykam się w pokoju jak w jaskini i piszę. Kiedy pisze mi się najlepiej to klepię po kilkanaście godzin dziennie, siedzę tam jak trol, zamawiam jedzenie i nie wychodzę, dopóki już szału nie dostaję i nie muszę po prostu uciec po 2-3 dniach. Ale w tym czasie najgłębiej tonę w tamtym świecie.
11. Co jest dla pana zdecydowanie prostsze i wygodniejsze : pisanie na kartach papieru trzymając w ręce długopis czy też bezpośrednio na laptopie lub komputerze?
Laptop. Jestem informatykiem, pisze szybko – mogę bezwzrokowo nawet.
A co do pisania na papierze, to zawsze się śmieję, że mam śliczny charakter pisma, pod warunkiem, że piszę Arialem 😉
Pozdrawiam Michał Podbielski

Kup tanio „Wojny żywiołów” w internecie – kliknij tutaj.

4 komentarze

Kategoria Autor

4 odpowiedzi na: Wywiad z autorem serii „Wojny żywiołów”

  1. Pingback: Free chapters of the book "the war of the elements," and the cover CONTEST! - Page 2

  2. Brat

    🙂
    Tak z czystej ciekawości piszę, zastanawiając się czy miałbym szansę na otrzymanie darmowego egzemplarza Wojny Żywiołów z autografem?
    Nie mam teraz możliwości na zakup tej książki i raczej nie będę miał takiej okazji przez najbliższe półtora roku coś mi się zdaje i wiem, że nie ja jeden tak mam ale co szkodzi zapytać 🙂
    Ale jaka by odpowiedź nie była życzę powodzenia panie Michale w tworzeniu kolejnych ksiąg opowieści, która pewnie nie jednego miłośnika fantasy wbije w fotel 🙂
    Pozdrawiam Brat 🙂

    • Michał Podbielski

      Podaj dane do wysyłki poprzez PM na forum Anduina.pl – tak aby nie było wątpliwości, kto je przekazuje 🙂

      PS.
      Mam nadzieję, że spodobał Ci się wywiad, który ze mną przeprowadziłeś 😉