Zostańmy przy tym, co nienazwane,
Niewyjaśnione i zakłamane…
W tym, w co chcę wierzyć, w co ty zaprzeczasz.
W tym, co mnie niszczy, od czego uciekasz.
W tym, co się skończy, w tym, co skazane.
Co nie istniało, co odebrane.
Sprzeczności tysiąc, co jedna ta zmieni,
Wyrwana nadzieja z korzenia ziemi.
Raz życiem wstrząsnąć.
Po raz kolejny.
Złamana miłość.
Ja bezimienny.
To chęć nazwana,
To chęć odebrana.
To chęć odważna,
To chęć złamana.
W potoku myśli, słów niewypowiedzianych.
Tych, które słyszysz i tych nienazwanych.
To, co ty sądzisz, co mówię otwarcie,
Wyschnięta studnia, bez wody na starcie.
Czy dałaś myśli, czy dałaś złudzenia?
Czy marzeń kilka i urojenia?
Ty nie chcesz mówisz, ja kocham uparcie.
Jak żartem skrywam w otwartej karcie.
Gdzie mędrzec się kończy,
A głupiec zaczyna?
Czy skutek to czegoś,
Czy może przyczyna?
Czego nie było, nigdy nie stracisz.
Za wymarzone, cierpieniem zapłacisz.
Serce choć całe, to już złamane.
Nigdy nie było, a już odebrane.
Michał Podbielski