Tętent kopyt po lodzie zamarzniętego jeziora,
Który dudni, pokrzepia lub drwi z nas jak zmora.
Oddech kłębi się wokół niczym morska fala.
Może to nie oddech? Nie lód pod kopytami zwala?
Więcej
Tętent kopyt po lodzie zamarzniętego jeziora,
Który dudni, pokrzepia lub drwi z nas jak zmora.
Oddech kłębi się wokół niczym morska fala.
Może to nie oddech? Nie lód pod kopytami zwala?
Więcej
Możliwość komentowania Dziki cwał została wyłączona
Krocząc wśród życia kłopotów gęstwinie,
Gąszczu problemów, błahostek, rutynie.
Splątani w liany swej codzienności
Znajdują siebie – swe źródło radości.
Więcej
Możliwość komentowania Zbłąkani została wyłączona
Dźwięki wtedy, dźwięki teraz i dźwięki przyszłości.
Spektakl życia, scena bogów, trosk i radości.
Spektakl końca dobiega z nowym reżyserem.
Z nowym sędzią i katem, co uznał go zerem.
Nadejdzie błyszcząc, siły mając za nic.
Klejnot, który ziemię zrani. I zrani aż do granic.
Michał Podbielski
Możliwość komentowania Klejnot została wyłączona